Z tytułu tego posta , powinniście się domyśleć o co chodzi ;) A jeśli nie , to już tłumacze , chodzi o "przeklęte" przedmioty , o ich tajemnice , o tym kto je próbował odkryć i jak to się skończyło . Znalazłam 10 takich przedmiotów . Nie jestem osobą która wierzy w takie rzeczy , ale jak widać niektórzy tak .
W komentarzach możecie pisać , który z "przeklętych przedmiotów" najbardziej wydaje się wam prawdopodobny , lub wręcz przeciwnie , zmyślony. ;))
10. Skarb Argonautów
Ta historia powiązana jest w znaczącym stopniu z mitologią grecką. Po tzw. skarb Argonautów wyruszyć miała grupa 52 osób, którzy pod wodzą Jazona poszukiwali złotego runa baranka.
Opowieść ta bardzo zaintrygowała pewnego archeologa, Andrieja Czamkina, który przez 15 lat poszukiwał skarbu Argonautów, aż w końcu udało mu się znaleźć coś niezwykłego, co - jak wierzył Czamkin - stanowiło właśnie skarb Argonautów.
Szacunkowa wartość skarbu, który pełen był pełen złota oraz srebra, została określona na równowartość 50 tysięcy dolarów. Czamkin uznał, że jego marzenie się ziściło. Skarb trafił do muzeum, ale dookoła Czamkina oraz jego bliskich zaczęły się dziać rzeczy naprawdę dziwne - na całą jego rodzinę spadła fala nieszczęść, które, jak twierdził Czamkin, miały mieć związek z odnalezieniem skarbu. W krótkim czasie 15 członków rodziny archeologa zmarło.
Opowieść ta bardzo zaintrygowała pewnego archeologa, Andrieja Czamkina, który przez 15 lat poszukiwał skarbu Argonautów, aż w końcu udało mu się znaleźć coś niezwykłego, co - jak wierzył Czamkin - stanowiło właśnie skarb Argonautów.
Szacunkowa wartość skarbu, który pełen był pełen złota oraz srebra, została określona na równowartość 50 tysięcy dolarów. Czamkin uznał, że jego marzenie się ziściło. Skarb trafił do muzeum, ale dookoła Czamkina oraz jego bliskich zaczęły się dziać rzeczy naprawdę dziwne - na całą jego
9. Mumia z Titanica
Ta historia krąży w różnych zmodyfikowanych wariantach. Według niektórych osób, to właśnie w tej opowieści należy dopatrywać się przyczyn katastrofy słynnego transatlantyku. Jej osią jest jeden z pasażerów Titanica - pisarz i dziennikarz Wiliam Thomas Stead. Jegomość ten, niedługo przed katastrofą, sklecił opowiadanie.
Główną postacią jego opowieści był archeolog, który znalazł zmumifikowane zwłoki egipskiej kapłanki. Od tego momentu ludzie, którzy mieli jakikolwiek kontakt z zakonserwowanym ciałem Egipcjanki, zaczęli umierać w dziwnych okolicznościach. Mumia rzucała bowiem klątwę na wszystkich, którzy zakłócali jej spokój.
Sytuacja zmusiła bohaterów opowiadania do podjęcia błyskawicznej decyzji o pozbyciu się konia trojańskiego. Muzeum postanowiło wyekspediować kapłankę do Ameryki. Mumia została umieszczona w lukach statku o nazwie... Titanic. Co ciekawe, wśród wielu teorii spiskowych będących pochodną opowieści autorstwa Wiliama Steada, który poszedł na dno razem z uszkodzonym transatlantykiem, na pokładzie jednostki rzeczywiście miała znajdować się mumia.
Główną postacią jego opowieści był archeolog, który znalazł zmumifikowane zwłoki egipskiej kapłanki. Od tego momentu ludzie, którzy mieli jakikolwiek kontakt z zakonserwowanym ciałem Egipcjanki, zaczęli umierać w dziwnych okolicznościach. Mumia rzucała bowiem klątwę na wszystkich, którzy zakłócali jej spokój.
Sytuacja zmusiła bohaterów opowiadania do podjęcia błyskawicznej decyzji o pozbyciu się konia trojańskiego. Muzeum postanowiło wyekspediować kapłankę do Ameryki. Mumia została umieszczona w lukach statku o nazwie... Titanic. Co ciekawe, wśród wielu teorii spiskowych będących pochodną opowieści autorstwa Wiliama Steada, który poszedł na dno razem z uszkodzonym transatlantykiem, na pokładzie jednostki rzeczywiście miała znajdować się mumia.
8. Kamienie z góry Uluru
Położona w Australii góra Uluru zdołała wystraszyć nie na żarty już niejednego turystę. Sława obiektu górskiego, będącego świętym miejscem dla ludności aborygeńskiej sprawiła, że regularnie ściągają tam tłumy. Ale nie wszyscy zachowują z tego miejsca dobre wspomnienia. Na górze Uluru systematycznie dochodzi do tajemniczych wypadków.
Bardzo często zdarza się, że turyści, który przybywają, by zobaczyć monolit, tracą przytomność. W najgorszej sytuacji znajdują się jednak ci, którzy zdecydują się zabrać na pamiątkę elementy skalne. Wiele osób, które wzięły ze sobą do domu kamień, było potem doświadczanych przez różnorodne wypadki.
Zdarzało się, że do nieszczęść dochodziło w ich otoczeniu. Co ciekawe, każdego roku skruszeni turyści odsyłają pamiątkowe skały do dyrekcji parku, na terenie którego znajduje się góra Uluru, załączając do paczki listy, w których wyrażają skruchę za to, że zdecydowali się wynieść coś, co nie należało do nich i licząc na to, że zwrot kamieni ściągnie z nich klątwę.
Bardzo często zdarza się, że turyści, który przybywają, by zobaczyć monolit, tracą przytomność. W najgorszej sytuacji znajdują się jednak ci, którzy zdecydują się zabrać na pamiątkę elementy skalne. Wiele osób, które wzięły ze sobą do domu kamień, było potem doświadczanych przez różnorodne wypadki.
Zdarzało się, że do nieszczęść dochodziło w ich otoczeniu. Co ciekawe, każdego roku skruszeni turyści odsyłają pamiątkowe skały do dyrekcji parku, na terenie którego znajduje się góra Uluru, załączając do paczki listy, w których wyrażają skruchę za to, że zdecydowali się wynieść coś, co nie należało do nich i licząc na to, że zwrot kamieni ściągnie z nich klątwę.
7. Terakotowa Armia
To jedna z największych atrakcji turystycznych Chin. Spektakularny zbiór 7,5 tysiąca figur przedstawiających żołnierzy i konie znajduje się w prowincji Shaanxi, 1,5 kilometra od sarkofagu pierwszego cesarza Chin. Wykonane z terakoty rzeźby odkryte zostały przypadkowo przez mieszkańców wsi Yang, którzy wykopywali studnię.
To, co stało się błogosławieństwem dla regionu Shaanxi, okazało się przekleństwem dla osób, które dokonały odkrycia oraz mieszkańców całej wsi.
Ludność Yang nie tylko nie otrzymała nic za dokonanie odkrycia, ale wkrótce została też zmuszona do przeprowadzki. Miejsce, w którym wcześniej mieszkali, zostało przejęte przez rząd. Ich domy znajdujące się we wsi zostały zrównane z ziemią. Wielu mieszkańców zaczęły prześladować nieszczęścia. Trzech rolników bezpośrednio odpowiedzialnych za odkrycie zmarło niedługo po jego dokonaniu. Jeden z nich popełnił samobójstwo.
To, co stało się błogosławieństwem dla regionu Shaanxi, okazało się przekleństwem dla osób, które dokonały odkrycia oraz mieszkańców całej wsi.
Ludność Yang nie tylko nie otrzymała nic za dokonanie odkrycia, ale wkrótce została też zmuszona do przeprowadzki. Miejsce, w którym wcześniej mieszkali, zostało przejęte przez rząd. Ich domy znajdujące się we wsi zostały zrównane z ziemią. Wielu mieszkańców zaczęły prześladować nieszczęścia. Trzech rolników bezpośrednio odpowiedzialnych za odkrycie zmarło niedługo po jego dokonaniu. Jeden z nich popełnił samobójstwo.
6. Maski Maorysów
Maorysi, którzy wywodzą się z ludu polinezyjskiego, zamieszkują terytorium Nowej Zelandii, dokąd ich przodkowie licznie migrowali pomiędzy 800 a 1350 r. Byli plemieniem wojowniczym. Ich bogaty ryt, który towarzyszył każdorazowo przygotowaniom do walki, jest podziwiany do dziś.
Jednym z kultywowanych przez nich zwyczajów, poprzedzających działania wojenne, było tworzenie masek oraz rzeźb, do których trafić miały ich dusze, gdyby ponieśli śmierć na polu bitwy.
Już wtedy wielu osobom wywodzącym się z Maorysów zaczął towarzyszyć pogląd, że maski mogą wyrządzić szkodę kobietom, które są w ciąży lub mają menstruację. W wielu środowiskach wiara ta obecna jest do dziś - do tego stopnia, że w placówkach muzealnych wywieszane są komunikaty, które przestrzegają kobiety, które np. są w stanie błogosławionym przed wchodzeniem do części wystawienniczej.
Jednym z kultywowanych przez nich zwyczajów, poprzedzających działania wojenne, było tworzenie masek oraz rzeźb, do których trafić miały ich dusze, gdyby ponieśli śmierć na polu bitwy.
Już wtedy wielu osobom wywodzącym się z Maorysów zaczął towarzyszyć pogląd, że maski mogą wyrządzić szkodę kobietom, które są w ciąży lub mają menstruację. W wielu środowiskach wiara ta obecna jest do dziś - do tego stopnia, że w placówkach muzealnych wywieszane są komunikaty, które przestrzegają kobiety, które np. są w stanie błogosławionym przed wchodzeniem do części wystawienniczej.
5. Samochód arcyksięcia Ferdynanda
28 czerwca 1914 roku w Sarajewie zginęła książęca para. Na spotkanie ze śmiercią pojechali specjalnie skonstruowanym na tę okazję, czerwonym kabrioletem.
Kolejnym właścicielem samochodu został generał Potiork. Co ciekawe znajdował się on w feralnym aucie w dniu zamachu. Generał, nowy właściciel pojazdu, odpowiedzialny był za działania wojenne, prowadzone na terenie Serbii. Jednak po klęsce, jaką odniósł w potyczce z dużo słabiej wyposażonymi Serbiami, został wezwany do Wiednia i okrył się hańbą. Wkrótce potem popadł w głęboką depresję, która doprowadziła go do szaleństwa, a w końcu do śmierci.
Kolejni właściciele owego luksusowego samochodu ginęli przeważnie w tragicznych okolicznościach, najczęściej w wypadkach samochodowych. W końcu wóz zdecydowano się umieścić w wiedeńskim muzeum, gdzie stoi do dziś.
Kolejnym właścicielem samochodu został generał Potiork. Co ciekawe znajdował się on w feralnym aucie w dniu zamachu. Generał, nowy właściciel pojazdu, odpowiedzialny był za działania wojenne, prowadzone na terenie Serbii. Jednak po klęsce, jaką odniósł w potyczce z dużo słabiej wyposażonymi Serbiami, został wezwany do Wiednia i okrył się hańbą. Wkrótce potem popadł w głęboką depresję, która doprowadziła go do szaleństwa, a w końcu do śmierci.
Kolejni właściciele owego luksusowego samochodu ginęli przeważnie w tragicznych okolicznościach, najczęściej w wypadkach samochodowych. W końcu wóz zdecydowano się umieścić w wiedeńskim muzeum, gdzie stoi do dziś.
4. Zielony diament Marii Antoniny
Gwałtowaną i tragiczną śmierć przynosi swoim właścicielom "zielony diament". Jego pierwszą właścicielką była Maria Antonina, która jak powszechnie wiadomo, zginęła przez ścięcie. Następnym posiadaczem klejnotu był William Fals, ale po tym, jak wszedł on w posiadanie diamentu, popadł w nędzę i umarł.
Kolejni właściciele klejnotu umierali z głodu, ginęli w niewyjaśnionych okolicznościach bądź zapadali na różne choroby. Innych dosięgało bankructwo. Jedną z ostatnich ofiar klątwy krążącej nad kamieniem była Lotena Ladne, którą znaleziono martwą. W jej dłoni znajdował się właśnie "zielony diament".
Obecnie nie wiadomo, kto jest właścicielem klejnotu. Wszelki ślad po nim zaginął.
Kolejni właściciele klejnotu umierali z głodu, ginęli w niewyjaśnionych okolicznościach bądź zapadali na różne choroby. Innych dosięgało bankructwo. Jedną z ostatnich ofiar klątwy krążącej nad kamieniem była Lotena Ladne, którą znaleziono martwą. W jej dłoni znajdował się właśnie "zielony diament".
Obecnie nie wiadomo, kto jest właścicielem klejnotu. Wszelki ślad po nim zaginął.
3. Obraz "Płaczącego chłopca"
O tym obrazie krążą legendy. Większość z nich potrafi przyprawić o dreszcz emocji. Trudno się dziwić. Większość tych, którzy weszli w jego posiadanie, zaświadczyło o jego tajemnej mocy, która może sprawić, że dom czy mieszkanie stają nagle w płomieniach, często obracając w pył dobytek życia właściciela. A wszystko zaczęło się od niewinnego portretu, wykonanego przez hiszpańskiego malarza.
Artysta namalował smutnego chłopca, którego rodzina spłonęła w pożarze. Jak się niedługo okazało, mężczyzna, uwieczniając malca na płótnie, nadał swojemu dziełu niewyjaśnioną siłę. Sam się o tym przekonał, kiedy w płomieniach stanęła jego pracownia.
Co gorsza, przeklęty portret szybko zaczął robić błyskotliwą karierę. Chętnie go powielano. I tu znów ujawnił się dziwny charakter wizerunku płaczącego chłopca. Okazało się, że także w pomieszczeniach, w których znajdowała się kopia obrazu płaczącego chłopca, zaczęło dochodzić do pożarów. Finał zawsze był jednak taki sam - ogień trawił wszystko z wyjątkiem przeklętego portretu.
Artysta namalował smutnego chłopca, którego rodzina spłonęła w pożarze. Jak się niedługo okazało, mężczyzna, uwieczniając malca na płótnie, nadał swojemu dziełu niewyjaśnioną siłę. Sam się o tym przekonał, kiedy w płomieniach stanęła jego pracownia.
Co gorsza, przeklęty portret szybko zaczął robić błyskotliwą karierę. Chętnie go powielano. I tu znów ujawnił się dziwny charakter wizerunku płaczącego chłopca. Okazało się, że także w pomieszczeniach, w których znajdowała się kopia obrazu płaczącego chłopca, zaczęło dochodzić do pożarów. Finał zawsze był jednak taki sam - ogień trawił wszystko z wyjątkiem przeklętego portretu.
2. Pierścień Rudolfa Valentino
Historia tego pierścienia nie jest do dziś całościowo znana. Wiadomo tyle, że został nabyty przez hollywoodzkiego gwiazdora w salonie jubilerskim w San Francisco. Sprzedawca ostrzegł Valentino przed krążącą nad przedmiotem klątwą, jednak ten, urzeczony pięknem klejnotu, zignorował je i nabył pierścień. Błyskotkę tę możemy nawet dostrzec na palcu hollywoodzkiego amanta w filmie "Młody Radża", który okazał się totalną klapą.
Feralny klejnot błyszczał na palcu aktora również w filmie "Syn szejka", który był ostatnim w karierze Valentino. Wkrótce po zakończeniu zdjęć do tej produkcji gwiazdor zmarł z powodu zapalenia otrzewnej, a w chwili śmierci... pierścień tkwił na jego palcu. Kolejną ofiarą przeklętego klejnotu była bliska przyjaciółka aktora, Pola Negri, która zaraz po tym, jak weszła w posiadanie pierścienia, poważnie zachorowała.
Pomimo że udało jej się pokonać chorobę, kariera hollywoodzkiej aktorki załamała się. Także kolejni właściciele nie mogli cieszyć się długo klejnotem, gdyż wszystkim przynosił on śmierć. Jednych dosięgały wypadki, inni nagle zapadali na ciężkie choroby.
Feralny klejnot błyszczał na palcu aktora również w filmie "Syn szejka", który był ostatnim w karierze Valentino. Wkrótce po zakończeniu zdjęć do tej produkcji gwiazdor zmarł z powodu zapalenia otrzewnej, a w chwili śmierci... pierścień tkwił na jego palcu. Kolejną ofiarą przeklętego klejnotu była bliska przyjaciółka aktora, Pola Negri, która zaraz po tym, jak weszła w posiadanie pierścienia, poważnie zachorowała.
Pomimo że udało jej się pokonać chorobę, kariera hollywoodzkiej aktorki załamała się. Także kolejni właściciele nie mogli cieszyć się długo klejnotem, gdyż wszystkim przynosił on śmierć. Jednych dosięgały wypadki, inni nagle zapadali na ciężkie choroby.
1. Samochód Jamesa Deana
"Mały bękart", tak swoje srebrne Porsche nazywał James Dean. młoda, zaledwie 24-letnia gwiazda kina lat pięćdziesiątych. Wszystko zaczęło się 23 września 1955 roku, kiedy doszło do spotkania Deana z Alekiem Guinnessem, podczas którego młody gwiazdor pochwalił się swoim nowym nabytkiem. Guinness, patrząc na samochód, poczuł niepokój, a następnie wypowiedział dziwne, złowieszcze słowa. Zapowiedział, że, jeśli Dean nie będzie trzymał się z daleka od tego samochodu, to równo za tydzień o tej porze będzie już martwy.
Słowa te zszokowały nie tylko wypowiadającego, ale również samego gwiazdora, który postanowił je jednak zignorować. I to był błąd. Przepowiednia okazała się bowiem trafiona. 30 września 1955 r. o godzinie siedemnastej, James Dean zginął w wypadku samochodowym. To nie był jednak koniec klątwy. Wrak samochodu nabył George Barris, przedsiębiorca zajmujący się handlem częściami samochodowymi.
I już w warsztacie, w którym znalazł się wrak, doszło do kolejnej tragedii - podczas rozmotywania samochód stoczył się, przygniatając mechanika i łamiąc mu obydwie nogi. Kolejnymi ofiarami "małego bękarta" byli kierowcy aut, w których zamontowano części z rozbitego samochodu. Ostatnie wieści dotyczące wraku pochodzą z roku 1960, kiedy samochód był transportowany pociągiem do nowego właściciela. Nigdy nie dotarł do miejsca przeznaczenia, gdyż w czasie transportu zaginął w tajemniczych okolicznościach.
Słowa te zszokowały nie tylko wypowiadającego, ale również samego gwiazdora, który postanowił je jednak zignorować. I to był błąd. Przepowiednia okazała się bowiem trafiona. 30 września 1955 r. o godzinie siedemnastej, James Dean zginął w wypadku samochodowym. To nie był jednak koniec klątwy. Wrak samochodu nabył George Barris, przedsiębiorca zajmujący się handlem częściami samochodowymi.
I już w warsztacie, w którym znalazł się wrak, doszło do kolejnej tragedii - podczas rozmotywania samochód stoczył się, przygniatając mechanika i łamiąc mu obydwie nogi. Kolejnymi ofiarami "małego bękarta" byli kierowcy aut, w których zamontowano części z rozbitego samochodu. Ostatnie wieści dotyczące wraku pochodzą z roku 1960, kiedy samochód był transportowany pociągiem do nowego właściciela. Nigdy nie dotarł do miejsca przeznaczenia, gdyż w czasie transportu zaginął w tajemniczych okolicznościach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz